O mnie

Mój blog dedykuję wszystkim, którzy pragną prowadzić świadome i szczęśliwe życie. Mojemu synowi, przyjaciołom życzę by nigdy nie stracili wiary – która jest przewodnikiem,
nadziei – która jest matką, miłości – która jest życiem.

Chce z wami się podzielić  moim doświadczeniem, warto być sobą. Jak zawalczyć o swoje marzenia i o siebie, pomimo doświadczeń, prób wiary…Warto wszystko przetrwać. Podejmować decyzję, nowe wezwania… dążyć do celu, z pogodą ducha, z uśmiechem na twarzy. Warto żyć dla miłości, pokochać to co Bóg – daje, czego żąda codziennie niezmiennie zawsze od nowa… Potrzeba nam odwagi i męstwa by dotrzeć do mety,  ciesząc się z rzeczy małych. Postanowiłam  napisać bloga, potem książkę by dać innym narzędzie jak pogodzić się z przeciwnościami? Jak przetrwać? Skąd czerpać siłę do działania? Kto mi pomoże? Co zrobić kiedy się nie wie co zrobić w swoim życiu? Jak przeżyć  rozstanie? W jaki  sposób przetrwać ten  pierwszy trudny okres.? Może właśnie teraz jest czas tylko dla Ciebie? Jak i gdzie się nauczyć  na nowo czerpać siłę ze źródła wiary, żeby się całkowicie nie załamać? Znajdziesz tu odpowiedź, jak przetrwać doświadczając, przechodząc próby, cierpienia, niezrozumienie, złość, nienawiść od drugich, wybaczając, ciesząc się życiem.
Moją książka ,,W poszukiwaniu szczęścia,, mam nadzieję, że nie jednemu da skrzydła orła by uwierzyć w siebie. Jak wybaczyć sobie, przebaczać innym – co jest sztuką życia. Ktoś powiedział, że nie ma przypadków, choć czasem sprzeciwiamy się planom Boga. W naszym życiu dzieje się to co świadomie wybieramy. Czym żyjemy? Jak żyjemy? W wielu przypadkach jest to nasz wybór. Ja dryfowałam też po oceanie życia. Wiele doświadczyłam. Byłam przez 16 lat samotnym sternikiem mej łodzi, dryfowałam. Modlitwa była i jest moją siłą. Nadzieja – siostrą, że nie byłam i  nie jestem sama. Bóg jest zawsze ze mną. Poprzez  śluby  zakonne był mi bardzo bliski, a zarazem daleki. W życiu zakonnym, niosłam pomoc chorym i cierpiącym, rehabilitowałam i pielęgnowałam, posługa przy chorych była moja modlitwą. Wiele doświadczyłam… przez nie jedno cierpienie Chrystus dla mnie był bliższy…
Na tablicy serca miałam, miłość i wierność. To dawało mi sens życia w samotności. Tyko On i ja. Na przykładzie, kiedy służysz. Bogu wówczas nie wybierasz tego co chcesz, przyjmujesz wszystko i jesteś otwarty. Ręka Boga jest wtedy z Tobą. Bóg jak przyjaciel, Boski kochanek który ocierał łzy z oczu, kiedy dawał siły by przetrwać. Zobacz czasem dryfujesz jak samotny żagiel, czujesz, że On jest z Tobą. Tak było w moim życiu. Zawsze jestem otwarta na to co Bóg daje. Ufam i wierzę, mam w Nim wiernego przyjaciela. Wiele w mym życiu było znajomych i przyjaciół którzy pomagali mi w rozwoju. Przy każdej okazji podkreślali, że mam dar, wielu chorych powróciło do zdrowia wśród nich chorzy na raka… wiem że  niewolno mi  zmarnować daru który mam. Uwierzyłam w to, że Bóg przez moje ręce daje siłę innym. Od 16 roku życia zgłębiałam tajniki masażu i medycyny chińskiej, głownie akupresury całego ciała. Poznawałam różne terapie oddechowe, które zaczęłam stosować  już w życiu zakonnym. Pomagałam chorym i cierpiącym, służąc Bogu. Życie mnie, doświadczało i hartowało. Przechodziłam jak każdy z nas próby, upadki doświadczenia. Wiele czasu poświęciłam wiedzy którą szybko zgłębiałam. Teraz daje mi lekcje drugą w moim życiu. Habit zakonny był moją osłona, tarczą i obroną. Teraz nim nie jest. Wszystkie porażki zmienia w lekcje. Byłam żoną, stałam się matką. Bóg cały czas daje mi drogowskazy w mym życiu. Często posługuje się  ludźmi daje mi ich jako nauczycieli. Rozwijam się uczę się. Jestem pośród was 19 lat. Zdałam maturę przed Bogiem, obecnie jestem studentem – na stażu w duchowym uzdrawianiu. Daje świadectwo tym których spotykam, że jest ten Który
był i jest i będzie – mój sternik Bóg. Przyjaciel któremu,ufam i wierzę…Mam przeznaczenie o którym wiem.Tak jak każdy z nas. Oddałam swe życie pasji. Dokształcając się na rożnych kursach, poznając tajniki ciała oraz różnych metod masażu. Wciąż pogłębiam mą wiedzę. Praca z chorymi i cierpiącymi daje mi niesamowita satysfakcje ocierając się o różne schorzenia niosąc pomoc tam gdzie nie daje rady medycyna. Często negatywne uczucia mają nad nami przewagę.Wpływ na nasze samo poczucie. Źle się czujemy.pogrążamy się w smutku i przygnębieniu. Nasz organizm zaczyna chorować. Nasze negatywne emocje zagnieżdżają się w koło serca, obciążają nasz kręgosłup, stresy niszczą odporność, wypełniają nasz cały organizm, ciało napełniając goryczą, a nerki nienawiścią do świata. Na dodatek jemy wiele nie zdrowych produktów żywnościowych. A wszystko tak naprawdę zależy od nas. Zdaje mi się, że życie staje się iluzja, piórkiem na wietrze, dziś jest- jutro go nie ma, szczęście gonisz, a ono ucieka. Jak uciekasz goni Cię… tajemnica dokąd, do ziemi obiecanej. Odważnie warto żyć, kochać i w zgodzie z naturą z samym sobą . Żyj tu i teraz. Zaufaj. Ci którzy ufają Panu, odzyskują siły, tak jak orłom odrosną utracone pióra odwagi. Każdy z nas ma prawo do szczęścia. Nigdy nie rezygnuj ze swoich celów jak orzeł patrz w górę  pozwalając tej cudownej energii napełnić swe serce i ducha…takie będzie Twoje życie … zapraszam was wszystkich do czytania